Święta i Sylwester już za nami. Na Nowy Rok przygotowałem wyrażenie, które – mam nadzieję – Wam się niejednokrotnie przyda i którego jak dotąd nie znaliście.
Gdy chcemy odnieść się do inherentnej cechy jakiejś osoby, najczęściej związanej z jej zawodem, aczkolwiek nie zawsze, możemy użyć wyrażenia „once…, always…”.
Na przykład, wyobraźmy sobie, że mamy w rodzinie księdza, który – tak się złożyło – odszedł od kapłaństwa. Niemniej jednak w codziennym życiu nadal wykazuje cechy lub zachowuje się w sposób typowy dla księży, czyli głosi ewangelię, poucza, nakazuje lub zaleca życie w zgodzie i według zasad katolickich (czy też jakichkolwiek innych, które akurat reprezentuje) itp. Wtedy możemy powiedzieć właśnie: „Once a priest, always a priest”. Nie ma w naszym języku bezpośredniego tłumaczenia tej konstrukcji i możemy się jedynie posłużyć opisem lub innym wyrażeniem, które akurat pasuje do kontekstu. Na przykład, polskie, dość rozwlekłe, wyrażenie: „Człowiek ze wsi wyjdzie, ale wieś z człowieka – nigdy” można zgrabnie oddać zwięzłym: „Once a yokel, always a yokel”.
Inne ciekawe użycie, aczkolwiek nieco odbiegające od powyższej konwencji, jest powiązane z tzw. efektem Streisand (zakładam, że będziecie wiedzieli, co to jest – aczkolwiek jeśli nie, to proszę kliknąć w link). Po raz kolejny, w naszym języku trzeba użyć przydługiego opisu, na przykład: „To, co raz trafi do internetu, już w nim pozostaje”, podczas gdy w języku angielskim wystarczy treściwe: „Once online, always online”.
Kolejny typowy przykład: Once a thief, always a thief – czyli mniej więcej: Kto raz ukradł, już na zawsze pozostaje złodziejem.
To na tyle. Mam nadzieję, że wyrażenie jest dla Was nowe i że je zapamiętacie i – co najważniejsze – będziecie używać. :)